Co prawda tym razem piątek nie oznacza początku weekendowego lenistwa lecz pracę – w ten weekend sędziuję drugą ligę brydża sportowego. Tymczasem dzisiaj jeszcze trochę o kalendarzu od Google, o dobrodziejstwach wirtualizacji, jak sobie radzić z płatnymi hotspotami oraz trochę narzekania na przeglądarki internetowe.
Kalendarz Google płata figle
Podczas przerwy świątecznej spotkała mnie niemiła niespodzianka. Niby wszystko miało być pięknie, Google po cichu, nie informując nikogo naprawiło wcześniejszy problem z kalendarzem. Niestety wyskoczył nowy – zaczął się wyświetlać tytuł zdarzenia „[cci]<span> </span>[/cci]” na brydżowej stronie Rysia Białkiewicza. Oczywiście usunięcie dodatkowego kalendarza dummy nie stanowi problemu technicznego, tym niemniej jakaś informacja od Google na pewno by nie zaszkodziła.
Optymalizacja nie istnieje
Zacząłem grywać w wolnych chwilach w Drivals – sieciowe wyścigi. Jedno co w nich mnie denerwuje to tragicznie niska wydajność. Gra przycina i żabkuje na naprawdę porządnym sprzęcie. Co więcej – zużycie pamięci jest ogromne. Po pół godzinie grania proces przeglądarki (jedyna otwarta karta!) zajmuje ponad 700MB w pamięci RAM. I to dla gry, która nie jest bardziej skomplikowana (ani przez mechanizmy, ani grafikę) niż antyczne Death Rally. O tempora, o mores!
Problem z vmware
Zalet wirtualizacji nie trzeba przedstawiać nikomu. Sam chętnie korzystam z vmware do testowania bootowalnych płyt z narzędziami awaryjnymi czy nowych wersji linuxa. Jedno co mnie dziwiło, zaraz po starcie systemu, proces vmware-authd.exe
pożerał do 50% czasu procesora. Na krótką metę można go po prostu zabić, a przed skorzystaniem z vmware zresetować komputer. Prościej, idąc za radą michlG, dodać odpowiedni klucz do rejestru „uciszający” proces – wygląda to na oczywiste niedopatrzenie twórców.
Tak więc w kluczu HKEY_LOCAL_MACHINESOFTWAREMicrosoftWINDOWS NTCURRENTVERSIONPERFLIB
tworzymy wartość DWORD Disable Performance Counters
o wartości 1. Dla wygody można pobrać gotowy plik z poprawką vmware do rejestru.
Obejście płatnego hotspota
Pomysł nie jest mój – zaczerpnięty z CHIPa. Zawiodę tych, którzy liczą na uzyskanie bezpłatnego dostępu – to jest zwykłe złodziejstwo i tego promować nie będę. Jeżeli przyjeżdżamy większą grupą do hotelu, gdzie internet jest płatny, to powstaje problem. Najczęściej wykupuje jedna osoba, a potem udostępnia kablem. Można prościej! Wystarczy w linii komend w windows vista lub nowszym wpisać
netsh wlan set hostednetwork mode=allow ssid="prywatny" key="tuMaBycHaslo" keyusage=persistent
netsh wlan start hostednetwork
i możemy się cieszyć własnym wirtualnym hotspotem. Gdybym ja to wiedział w zeszłym roku w San Remo…
Leave a Reply