Tak jak było z nową polityką prywatności Facebooka, tak teraz podobna wrzawa zrobiła się wokół serwisu Instagram. Tym razem naprawdę poważnie – wnioskując po deklaracjach na Facebooku i Twitterze, użytkownicy zaczęli usuwać swoje konta w Instagramie. Moim zdaniem, całkiem przedwcześnie.
Co się stało?
Instagram opublikował nową politykę prywatności. Największe kontrowersje wzbudził zapis
(…) you agree that a business or other entity may pay us to display your username, likeness, photos (along with any associated metadata), and/or actions you take, in connection with paid or sponsored content or promotions, without any compensation to you.
Po naszemu znaczy to zgrubsza, że zgadzasz się że jakaś firma lub inny byt może Instagramowi zapłacić za wyświetlanie Twojej nazwy użytkownika, avatara, zdjęć (i ich metadanych) i /lub akcji, które podejmujesz dotyczących promocji, treści sponsorowanej itp., bez żadnej rekompensaty finansowej.
W praktyce ludzie najbardziej obawiali się, że serwis przerodzi się w wielki portal ze stockami, za które będzie kasować Instagram.
Co się stało naprawdę?
Myślę (podkreślam, jest to moja opinia, możesz się z nią zgadzać lub nie), że pomysł z handlem stockami możemy włożyć między bajki – głównie ze względu na niską rozdzielczość tych zdjęć. Zmiana regulaminu na pewno była związana z przejęciem serwisu przez Facebooka i chęcią ujednolicenia wszystkiego. Przy czym przez ujednolicenie nie rozumiemy tutaj identycznych polityk prywatności z Facebookiem (choć może być to skutek uboczny), a połączenie olbrzymich baz danych tych dwóch serwisów i wykorzystanie tego marketingowo. Przede wszystkim zdjęcia mogą być użyte w reklamach (również tych mniej typowych typu „znajomy lubi to” itp.).
Z drugiej strony serwis do dzielenia się zdjęciami jest dość specyficzną gałęzią biznesu. Jakiś pomysł na spieniężenie tego leżał u podstaw (i nie było to zyskanie popularności i sprzedaż), jednak nie jest to łatwy kawałek chleba. Analiza zdjęć w celach reklamowych jest dość sporym wyzwaniem, nie bardzo potrafię sobie wyobrazić, w jakim kierunku całość pójdzie.
Co się stało według Instagrama?
Twórcy musieli szybko zareagować i tak też się stało. Odpowiedź jest bardzo rzeczowa i wychodzi na przeciw oczekiwaniom użytkowników. Sprzedaż zdjęć nie wchodzi w grę. Nadal jesteś właścicielem swoich zdjęć. To Ty ustawiasz opcje prywatności i decydujesz, kto Twoje zdjęcia może oglądać. Najlepiej tekst podsumowuje krótkie zdanie stanowiące trzeci akapit:
Legal documents are easy to misinterpret.
Dalej pojawiają się również zapowiedzi doprecyzowania kwestii budzących wątpliwości. Czy tak się stanie -z pewnością będę na to czekał. Termin wprowadzenia zmian – 16 stycznia jak na razie się nie zmienił. Do tego czasu nie warto podejmować gwałtownych ruchów.
Jeżeli przyjdzie się pożegnać
Będzie trochę przykro. Instagram jest dość wygodnym programem (choć brakuje mi np. skrótu na pulpicie telefonu od razu do robienia zdjęcia, a nie przedzierania się przez menu programu). Pomimo całej awantury z Twitterem, nadal jest też bardzo wygodną metodą dzielenia się zdjęciami z telefonu (zwłaszcza, że tam szkoda mi miejsca na oficjalną appkę Facebooka). Pod względem wygody i możliwości, nie dają też rady nowo wprowadzone filtry w Twitterze. Śledząc wpisy znajomych, pojawiają się tam m. in. Pixlr-o-Matic czy FXCamera. Zobaczymy…
Jeżeli podjąłeś już decyzję i konta na Instagramie chcesz się definitywnie pozbyć (choć powtarzam, na dzień dzisiejszy jest to jak dla mnie krok przedwczesny), możesz skorzystać np. z serwisu InstaPort, żeby pobrać kopie wszystkich opublikowanych zdjęć. No i najważniejsze – jeżeli masz konto na Facebooku, to usuwanie Instagrama wcale znacząco twojej prywatności nie poprawi.
Leave a Reply