Unia Europejska redefiniuje nasze życie w wielu aspektach. Dzięki rozmaitym dyrektywom dowiadujemy się, że butelka trunku musi mieć 0,7l zamiast 0,75. Inna dyrektywa definiuje dokładnie dopuszczalną krzywiznę popularnej na europejskim rynku odmiany banana, znanego w Ameryce Południowej jako banan pastewny. Nie jest to jedyny wpływ UE na nauki przyrodnicze – inna dyrektywa stanowi o tym, że ślimak winniczek (Helix Pomatia) jest rybą śródlądową. A w maju bierzemy się za… ciasteczka.
Co to właściwie są ciasteczka
Jeżeli ktoś spodziewał się postu kulinarnego (jest alkohol, są ślimaki, jest deser :)), to się zawiedzie. Ciasteczka (z ang. cookies) w nazewnictwie komputerowym to małe pliki tekstowe pozwalające stronom internetowym na przechowywaniu drobnych informacji na komputerze użytkownika. Dzięki temu np. strona internetowa „wie”, kto ją odwiedza i „pamięta”, że dany użytkownik jest zalogowany. W swoim założeniu więc ogromnie upraszczają korzystanie z internetu
Czyli ciasteczka są fajne
Nie do końca. Zamysł był dobry, ale podobnie, proch strzelniczy to tylko uboczny produkt poszukiwań eliksiru nieśmiertelności. Także ciastka się rozpleniły. Coraz więcej stosowanych jest w tzw. reklamach behawioralnych. Takie ciasteczka śledzą użytkownika i pozwalają wyświetlać reklamy zgodne z jego zainteresowaniami. I właśnie ten przypadek dotknął bardzo europejskich prawodawców. Poza tym ciastka np. zapamiętują koszyki zakupów czy pozwalają „śledzić” poczynania użytkownika na stronie – niezastąpione źródło wiedzy dla webmastera – zupełnie przy tym nieszkodliwe dla użytkownika.
Jestem śledzony. Czy mogę się przed tym bronić?
Ależ oczywiście. Wszystkie znane mi przeglądarki posiadają opcję blokowania plików cookie. Wówczas albo w ogóle nie przyjmują żadnych ciasteczek, albo pytają użytkownika o zgodę na zaakceptowanie ciasteczka. I nie mam tu na myśli tylko nowoczesnych przeglądarek – nawet staruśki Lynx tak ma.
Po co więc interwencja UE? I na czym w końcu ona polega?
Po co – „dla zapewnienia prywatności użytkownika”. Tak twierdzą urzędnicy, a tylko ich zdanie w tej kwestii się liczy. Kiedy? Już 25 maja! Na czym polega? Wszystkie strony internetowe muszą mieć wbudowany mechanizm wyjaśniający użytkownikowi, jakie dane będą przechowywane i pozwalający na ręczną akceptację każdego ciastka. Jedyny wyjątek – wspomniane wcześniej ciastka koszyka zakupów. Tak więc każdą stronę która wysyła ciastka (a więc np. każdą obsługującą logowanie czy dowolną personalizację) będzie trzeba przerobić.
The exact steps that businesses have to go through to comply with the law and gain consent from customers and users are being drawn up by the Department for Culture, Media and Sport (DCMS).
A spokesman for the DCMS said that work on the regulations was “ongoing” but would not be complete by 25 May.
In a statement, Ed Vaizey, minister for Culture, Communications and the Creative Industries, said he recognised that the delay would “cause uncertainty for businesses and consumers”.
Osobiście nie wyobrażam sobie ani tak wielkiej zmiany, ani możliwości egzekucji nakazów. Zapewne posypią się donosy na konkurencyjne firmy niespełniające wymagań, co pozwoli trochę podreperować budżet nadwyrężony zmianami na stronach administracji państwowej.
A może jednak ktoś pójdzie po rozum do głowy
Technologie blokowania ciasteczek istnieją już od dawna. Jak znam dokładność dyrektyw UE, evercookie (co to – wyjaśnię kiedy indziej) nie będą nią objęte, więc sprawy niechcianego śledzenia to i tak nie załatwi. Zamiast nakładać coraz to nowe obowiązki na webmasterów może warto postawić na edukację użytkowników. Zamiast kampanie typu Ryba na stół powiedzmy jasno:
Zadbaj o swoją prywatność w internecie!
Tak będzie o wiele prościej i taniej.
Arek napisał
Proponuję skorzystać z wtyczki, która dodaje taki komunikat. Można ją dowolnie dostosować. Jest darmowa.
http://ciasteczka.eu/