Każda zaoszczędzona kilowatogodzina to kilogram mniej dwutlenku węgla.Tylko jak te kilowatogodziny oszczędzać? Wyłączać światło jak jest nieużywane. Telewizor i komputer z gniazdka na noc? Nieprawda! To są oszczędności, które może zauważymy w domowym budżecie, ale nie w bilansie energetycznym i emisji dwutlenku węgla. Zauważalność dla kasy domowej też jest dyskusyjna, jak wszędzie warto oszczędzać mądrze.
Kilka słów o produkcji energii elektrycznej. Nie ma sposobu, by wyprodukowaną w elektrowniach energię gdzieś magazynować! Albo energia jest wykorzystywana, np. na rzeczone światło w pokoju czy komputer Kowalskiego, albo nie. Jeżeli jest nieużywana, jest i tak bezpowrotnie tracona, tylko że Kowalski za to nie płaci. Jeśli nie on, to kto? Ano my wszyscy, opłaty te rozkładane są na wszystkich użytkowników sieci.
Co więcej, elektrownie mają dużą bezwładność. Zwiększenie lub zmniejszenie produkcji energii, jeżeli w ogóle możliwe trwa godziny lub całe dni. W związku z tym elektrownie nie mogą produkować więcej prądu w dzień, a mniej w nocy, gdy jest to niepotrzebne. Stąd spotykane są liczniki dwutaryfowe. Zachęca to użytkowników do korzystania z energii wtedy, gdy są jej nadwyżki. Pamiętajmy o tym, gdyż według niezależnych raportów będą nam groziły przerwy w dostawach prądu spowodowane zapotrzebowaniem rosnącym szybciej niż produkcja.
Aby temu częściowo zapobiec, stosuje się elektrownie szczytowo-pompowe. Jest to cudo, którego bilans energetyczny jest ujemny. Działa to w ten sposób – w dzień woda spływa ze zbiornika wyższego do niższego poruszając turbinami i generując prąd elektryczny. Nocą, gdy zapotrzebowanie na prąd jest mniejsze, woda jest przepompowywana ze zbiornika niższego do wyższego. Jako, że perpetuum-mobile jeszcze nikt nie wynalazł, kosztuje to więcej energii niż ta wyprodukowana wcześniej. Ale ten koszt to energia nocna – niejako marnująca się.
Tak więc – oszczędzajmy, ale z głową. A pseudonaukowe pomysły ekologów traktujmy z rezerwą.
Leave a Reply