Wpis dzisiejszy jest wzięty z życia – sytuacja z ostatniego weekendu. Zdarzyło się to podczas rozgrywek II ligi brydża sportowego. Czytelnicy mojej strony brydżowej znają zapewne artykuł Davida Stevensona – Z pamiętnika sędziego. Ja niestety nie dysponuję tak giętkim piórem, więc będzie pewnie mniej zabawnie, za to może być to pouczające w kwestiach technicznych.
Preludium – jeśli czekasz na linuxowy tutorial, nie czytaj.
Wszystko zaczęło się już w piątek. Przed sędziowaniem zagrałem mecz w lidze popularnej. Z kolegą Pawłem rozdzieliliśmy sprzęt na nasze kotły ligowe i rozstaliśmy się koło 9. wieczorem. Przede mną jeszcze 150 km jazdy przez mgły do Brzegu Dolnego. Gdy byłem ok. 40 km od celu, nawigacja zaczęła szwankować. Pierwsza myśl – wyjmę tablet i sprawdzę gdzie jestem. Gdzie jest tablet???
Zjazd na pobocze i paniczne przeszukanie auta – tabletu nie ma. Tak samo jak całej torby z laptopem. Telefon do kapitana – „Zostawiłem?” TAK. Restauracja zamknięta do rana, nie mam po co wracać. Jadę dalej.
W międzyczasie telefon do Jacka i ustalenie planu działania. Odbierz jutro laptopa i nadaj konduktorską w okolice Brzegu Dolnego.
W Brzegu Dolnym jestem ok. 0:30 – mamy już sobotę. Wypakowuję drukarkę z auta, żeby rano była zdatna do użytku, rękawem ścieram lód pokruszony wkoło anteny. Jest zimno. SMS do Tomka – on dojeżdża rano bo ma blisko. Weź pls laptopa. Nocka raczej bezsenna.
Sobota rano, gdy pojawiają się pierwsze techniczne szczegóły

Brydżowy pierniczek
Jest ósma. Odbieram klucz z recepcji i wchodzę na salę. Ustawiam stoły w tzw. „karo” podłączam drukarkę, ustawiam stolik sędziowski itp. Telefon do Jacka – ma laptopa. Przyjeżdża Tomek, biorę jego sprzęt, sprawdzam czy działają pierniczki, przygotowuję kartki na stoły, konfiguruję program… nie ma netu. NIE MA NETU. W przypadku tego kotła to tragedia. Grupa SW gra w dwóch miejscach i do liczenia jej wymagany jest dostęp do zdalnej bazy MySQL. Prośba do miejscowych, kilkukrotne sprawdzenie kabla, jakieś przełączanie routera gdzieś daleko… i jest. Kabla trzeba pilnować, bo plastikowy haczyk jest wyłamany. Nic to, da się grać. Internet chodzi jako tako, choć operacje na zdalnej bazie zdają się trwać wiecznie.
Zaczynamy grę
W instrukcji od organizatorów jest napisane, że nie wolno na lidze łączyć funkcji sędziego komputerowego z sędzią na sali. I jest tak nie bez powodu. Uwierzcie mi, naprawdę przy komputerze jest co robić. Zbieram line-upy, wpisuję do kompa, mija kilka ładnych minut, a zdalna baza tu nie ułatwia sprawy.
W tym miejscu pozwolę sobie na małą dygresję. Ligi są liczone programem Teamy ś.p. Janka Romańskiego. Program ten nawet twórcy oprogramowania konkurencyjnego uznają za najlepszy na świecie. Jego ogromną zaletą jest modułowość oraz praca na bazie MySQL. Dzięki temu możliwe jest właśnie zbieranie wyników w kilku miejscach do jednej bazy, a następnie generowanie statycznych plików HTML i wysyłanie ich na serwer.
Program webmaster po uruchomieniu praktycznie przestaje odpowiadać. Zdalne zapytania do bazy danych zajmują go całkowicie. Poza tym pierwszy segment mija bez problemów. Drukuję historię graczy, uruchamiam pierniczki na drugi segment, sprawdzam czy działa i wsiadam w auto. Przede mną 20 km drogi do najbliższej stacji, na której stają pociągi pospieszne. UDAŁO SIĘ. Laptop dotarł bez problemów – ze strony PKP to naprawdę niespodzianka. Wracam – po drodze telefon od Zimnego – szefa IT ligi, że rozdania ode mnie nie idą. Przyjeżdżam, sprawdzam, poprawiam. Line-upy, poprawki. Wszystko działa, kończy się drugi segment, a więc i cały pierwszy mecz. Liczenie wyników, wydruki. Generowanie stron końcowych i klasyfikacji butlera zajmuje ponad pół godziny… Szybko przed drugim meczem biegnę na obiad.
Awaria internetu – miejsce gdzie wchodzi technika
W trakcie drugiego meczu padł net – zdarza się. Miałem tablet więc zdawałoby się problem niewielki. Niestety, prędkość obsługi MySQL spadła jeszcze bardziej. Kontakt z Zimnym i ustalenie, że Webmastera odpala on, żeby nasz net trochę choć odciążyć. W tym momencie przyszedł mi też do głowy pomysł, żeby robić sobie kopie bazy zdalnej. Piszę więc o dostęp ssh do serwera MySQL. Dostaję go oczywiście bez problemu. Teraz jak to sobie ustawić.
Który komputer wybrać.
Zostawiłem komputer Tomka jako ten główny – liczący wyniki na zdalnej bazie. Następnie na moim odpaliłem Ubuntu i używając Virtualbox uruchomiłem Windowsa z zainstalowanymi Teamami. Wirtualny komp miał aż 3 karty sieciowe
- do połączenia z bazą danych pod ubuntu
- do podłączenia do routera, na którym była drukarka
- do podłączenia do wifi, na którym był internet
Na dobrą sprawę dałoby się skonfigurować odpowiednio routing, by wystarczyła tylko pierwsza karta, ale zależało mi na czasie.
Ustawienia sieci
Następnie trzeba było ustawić domyślne połączenia internetowe na wifi, a nie na kabel. Pod linuxem było to proste
sudo route del default sudo ip route add default via 192.168.47.1 sudo /etc/init.d/networking restart
Pod windows do tego celu trzeba użyć programu netRouteView. Teraz tylko trzeba było znaleźć metodę szybkiej replikacji bazy danych. Po kilku próbach udało mi się „zejść” do jednego polecenia wykonującego się ok. 1-2 sekund.
Łatwe tworzenie lokalnej kopii sql
Na początek trzeba oczywiście ustawić ssh bez hasła, żeby było łatwiej. Następnie po połączeniu się trzeba zgrać zawartość bazy danych. dodanie opcji [cci]-B[/cci] sugeruje użycie kilku baz danych, a więc wymusza użycie [cci]use[/cci] w celu wyboru bazy danych. Dzięki temu otrzymany plik zrzutu jest kompletny – wystarczy go wykonać, by nowa wersja zastąpiła starą.
mysqldump --add-drop-database -B -u dbuser -pdbpass 2liga_sw > export.sql
Tak otrzymany plik pobieramy na komputer i każemy uruchomić w bazie danych: mysql -u localdbuser -plocaldbpass < export.sql
Wymaga to trochę operacji. Pomóc można sobie można łącząc nawiązanie połączenia ssh i wykonanie zrzutu w jedno polecenie. Wtedy drugie importuje nam zrzut i sprawę mamy już dość wygodną: ssh [email protected] "mysqldump --add-drop-database -B -u dbuser -pdbpass 2liga_sw" > export.sql
mysql -u localdbuser -plocaldbpass < export.sql
A teraz ułatwmy to sobie po raz ostatni – zastosujmy rurę (ang. pipe):
ssh [email protected] "mysqldump --add-drop-database -B -u dbuser -pdbpass 2liga_sw" | mysql -u localdbuser -plocaldbpass
Otrzymujemy jedno polecenie, które replikuje nam zdalną bazę na lokalny komputer. Od tego momentu mogłem używać lokalnej bazy do przygotowywania wydruków dla zawodników oraz stron statycznych na serwer. Jeżeli kiedyś będziecie w podobnej sytuacji – polecam.
Leave a Reply