Kolejny piątek, kolejny weekend przed nami. Czas na przegląd tego, co minęło i co czeka nas w najbliższej przyszłości. Dzisiaj na początek o rychłym końcu sphinna. Poza tym powrócimy do rich snippets, bo google chwali się nimi po raz kolejny, zapytamy, czy prędkość strony jest naprawdę istotna dla rankingów i jak w zasadzie jest mierzona, ponarzekamy po raz kolejny na ukryte słowa kluczowe z wyszukiwania, poszukamy nowego partnera do płatności internetowych, a także przejrzymy najciekawsze (moim zdaniem) wpisy na zagranicznych blogach seo. Na koniec poobiecuję trochę co w przyszłym tygodniu i będę się tłumaczył, dlaczego nie dzisiaj 🙂
Sphinn odchodzi
Jak podali tydzień temu rano (ale ich rano to trochę późno), sphinn zostanie zamknięty. Na szczęście nie zniknie, ale pojawi się jako nowy byt internetowy nazwany Marketing Land. Obiecują codzienny przegląd, stałe rubryki i szerszy temat – marketing internetowy. W szczegółach wymieniają media społecznościowe, programy partnerskie, mailing, analizy ruchu… Formalny start – 11 grudnia, miękki – tydzień lub dwa wcześniej. Czy Marketing Land się przyjmie? Teoretycznie Sphinn oferuje funkcjonalność niewiele większą niż dobrze skonfigurowany czytnik rss, choć, szczerze, wiele razy przeglądając rss-y trafiam właśnie tutaj. Dzięki społeczności użytkowników, jest to jedno z najlepszych miejsc na poszukiwanie nowości, dodatkowo treść wzbogacają bogate dyskusje. Jak będzie na nowym portalu? Zobaczymy
Poza tym w internecie
Na seomoz pojawił się kolejny artykuł o pandzie. Niby nic niezwykłego, ale jest to bardzo dobre kompendium wiedzy o duplicate content. Nie trafiłbym na niego, gdyby nie piękny update na Google+ i rewelacyjnie pomyślana ilustracja. Nigdy nie byłem przekonany do tak długich postów na blogu, ale ten po prostu spełnia swoje zadanie. Jeżeli Twój klient pyta Cię, o co chodzi z tym duplicate content i zna angielski – pokaż mu ten artykuł. Albo lepiej nie, bo przeczyta i sobie poradzi bez Ciebie 🙂
Visa pozazdrościła paypal’owi i otwiera własny system płatności. Nazywać się będzie v.me i nie będzie używał tradycyjnego brandingu operatora kart. Z tego co piszą, to serwis ma być jak paypal tylko jeszcze łatwiejszy w użyciu. Czy komuś będzie się chciało sprawdzać?
Na econsultancy po raz kolejny żałoba po utraconych słowach kluczowych. Sprawa robi się naprawdę poważna, bo oni nie widzą już jednej trzeciej keywordsów. Oczywiście, jest to portal branżowy, wielu czytelników jest zalogowanych w Google, ale poza ścisłą branżą seo problem wcale nie będzie dużo mniejszy. Zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę wciąż rosnącą popularność androida. Rozwiązań zastępczych na razie brak. Tylko śmieszy stanowisko Google, że to w trosce o prywatność użytkowników. Czy userzy klikający w reklamy nie powinni mieć prawa do prywatności. A co z danymi wifi zbieranymi przez Google Street View?
No właśnie – Google Street View i wifi
Sprawa zrobiła się głośna, aż w końcu Google zareagowało. Na oficjalnym blogu podali metodę na wyłączenie sieci użytkownika z mapowania. Zajęło im to dość dużo czasu, a przyjęte rozwiązanie wcale nie jest skomplikowane. Otóż wystarczy do nazwy sieci dodać na końcu [cci]_nomap[/cci]. W podsumowaniu piszą, że mają nadzieję, że sposób się przyjmie i inni providerzy też będą to respektować. Czy oni myślą, że ktoś jeszcze zbiera dane z wifi i się tym chwali w necie (pomijam oczywiście wardriverów)?
A co jeszcze u Google?
Czy prędkość otwierania strony naprawdę się liczy? I jak się ją mierzy? Wg tego co mówi Matt Cutts w poniższym materiale, prędkość jest mierzona za zgodą użytkowników, przez oprogramowanie Google takie jak Google Toolbar. Następnie uśredniane są wyniki napływające od różnych użytkowników. Więc tak naprawdę możesz mieć pecha i Twoja strona zostanie uznana za wolną, bo użytkownicy mają problemy z szybkim dostępem do internetu. Brzmi nie fair.
Na pocieszenie – tak naprawdę przy jednej witrynie na tysiąc problemy z prędkością są na tyle znaczne, by wpływać na jej pozycję w rankingu. Tak więc jeżeli szaleńczo optymalizujesz witrynę, by dotrzeć na upragnione pierwsze miejsce – przestań to droga do nikąd.
Natomiast do 1:1000 podchodź ostrożnie. Matt Cutts zna się na Google, ale jego dane statystyczne potrafią o kilka rzędów wielkości mijać się z rzeczywistością.
Czy tabela to już mikroformat? Z technicznego punktu widzenia – nie. Ale google chwali się tym, że rozpoznaje tabele na stronie, wybiera z nich najważniejsze kolumny i potrafi opublikować jako podsumowanie strony w SERP. Ktoś się pochwali, jak z trafnością? Bo jeśli na jakiejś starej stronie opublikuje np. menu nawigacyjne to będzie śmiesznie.
A w przyszłym tygodniu
Trochę mniej o SEO, trochę więcej o WordPressie, choć te rzeczy są dość blisko. Google jakiś czas temu zaczęło zaznaczać w wynikach wyszukiwania autorów wpisów na blogach i linkować do ich profili na Google+. Próbowałem zrobić plugin do wordpressa, który pozwoli, zgodnie z wytycznymi Google, odpowiednio podlinkować stronę autora na blogu. Nic z tego – nie ma fizycznej możliwości doczepienia plugina do opisu autora. Tak więc przygotuję solidny poradnik, jak taki efekt uzyskać edytując szablon bloga.
Poza tym chcę, o ile czas pozwoli, uporządkować wreszcie na blogu kategorię „Dla webmasterów”, dodać howto do bridge-helpera a także inne pluginki, które się przy okazji zmiany wyglądu napatoczyły.
I na zakończenie
Uśmiechnij się – dziś dla znających angielski: 14 Ways you can be Sure you’ve Married a Geek. Czytam i potakuję. Jestem w stanie darować jej tego Flasha, mam tylko jedno pytanie – Gdzie on znalazł taką dziewczynę?
Leave a Reply