Robią to na przekór dostawcom komercyjnego oprogramowania. Tym razem nie chodzi jednak o spór przed Komisją Europejską. Ta usiłuje wymusić stosowanie na administracji rozwiązań open-source w trosce o czytelność dokumentów wymienianych z petentami. Czy słusznie – tu toczy się dyskusja. Dzisiaj jednak chcę napisać o czymś innym.Chodzi o to, co ogłosiła administracja Białego Domu. Udostępnili oni kody źródłowe własnych czterech modułów do Drupala, przygotowanych z myślą o internetowym serwisie Białego Domu. Są to: Context HTTP Headers, za pomocą którego twórcy stron mogą dodawać do treści nowe metadane. Moduł GovDelivery został natomiast stworzony z myślą o newsletterze lepiej dopasowanym do potrzeb użytkowników, a NodeEmbed pozwala na umieszczanie metadanych, dzięki którym zdjęcia i wideo mogą być łatwiej przetwarzane przez oprogramowanie Screenreader. Za sprawą modułu Akamai zawartość stron Białego Domu jest kompatybilna z siecią dystrybucji treści o tej samej nazwie.
Czy inni pójdą w ich ślady. Z punktu widzenia twórców stron internetowych jest to na pewno krok wyczekiwany. Są również minusy takiego postępowania. Publikując moduły ujawniamy ich kod potencjalnym włamywaczom. Co więcej, otrzymują oni od razu informację, na jakiej platformie (w tym przypadku Drupal) postawiona jest strona danej instytucji. Czy to duże niebezpieczeństwo? Czas, na przykładzie strony Białego Domu, pokaże.
Leave a Reply