Podczas rozmów na ostatnim WordCampie przewijał się temat osób zarządzających repozytorium wtyczek WordPressa, a zwłaszcza ich długiego czasu reakcji na wysłane e-maile. Część osób zgłaszała problemy z blokowaniem wtyczek i długim (nawet około miesiąca) czasem reakcji.
W świecie IT rzeczy zmieniają się bardzo szybko. Wygląda na to, że ubiegłotygodniowa prelekcja Łukasza Więcka o tym, jak zarabiać na wtyczkach przestała być aktualna. Stoi bowiem w sprzeczności z piątym punktem szczegółowych regulacji repozytorium. Co więcej, wygląda na to, że teraz wtyczki są naprawdę sprawdzane! Poprzednio usunięcie wtyczki następowało dopiero po interwencji jakiegoś „skarżypyty”.
Dbają o jakość?
Przygotowując się do WordCampa, uruchomiłem na blogu twitterową relację – własny fork otwartego pluginu znalezionego na GitHubie. Dodałem do niego opcje publikacji tylko własnych wpisów, cache, autoodświeżanie i wpisałem w todo parę pomysłów. Nie chcąc trzymać tego dla siebie, wszak nic podobnego w repo nie widziałem, postanowiłem to szerokiej publiczności udostępnić. Z jakim skutkiem?
Pierwsza próba – 13 października br.
Wypełniam formularz rejestracyjny. Podaję wolną nazwę, opisuję funkcjonalność wysyłam. Robię to niepierwszy raz. How hard could it be?
Odpowiedź – 14 października br.
Następnego dnia dostaję odpowiedź, wyraźnie z szablonu. Nie ma już czegoś takiego jak rejestracja nazwy na wtyczkę, do formularza trzeba dołączyć (lub teraz, w odpowiedzi na maila) rzeczoną wtyczkę lub link do niej.
Zatrzymajmy się tu na chwilę. Generalnie jest to, moim zdaniem, krok w dobrą stronę – pozbycia się widmowych wtyczek i zaprowadzenia porządku w dziczy. Tylko dlaczego nie można jak biali ludzie oznaczyć w formularzu pola ze źródłem wtyczki jako wymaganego (tak samo jak nazwa i opis). Zaoszczędziłbym może ten dzień.
Po otrzymaniu tego maila, mam 7 dni na odpowiedź, wraz z załączoną wtyczką. Sklecam więc na szybko kod nadający się do dystrybucji, dołączam wymagane [cci]readmetxt[/cci] (bez tego nie przepuszczą) i screenshoty (bo tak mówili na poznańskim WordCampie Arek i Łukasz) i wysyłam jeszcze tego samego dnia odpowiedź. Po czym okazuje się, że trzeba się uzbroić w cierpliwość.
Jak długo trzeba czekać.
Mnie cierpliwość już opuściła. Przy moim narzekactwie pomyliłem codex z obsługą repo, za co tych pierwszych przepraszam.
@WordPress has a brilliant community. If only codex responded faster than after at least a week…
— Studio Multimedialne (@ljasinskipl) October 17, 2012
I dziś przyszło – 18 października
Dostałem odpowiedź, która zaskoczyła mnie totalnie. Ktoś naprawdę sprawdził tą wtyczkę, zanim mi jej nie zatwierdzili. Dostałem w odpowiedzi listę rzeczy do poprawki. Część z nich to tylko sugestie jak np.
- zapoznanie się z funkcjami selected() oraz checked() i użycie ich zamiast konstrukcji [cci]if…else[/cci]
- zmianę nazwy screenshotów ze [cci]screenshot1.jpg[/cci] na [cci]screenshot-1.jpg[/cci]
Pozostałe porady były cięższego kalibru i one zasadniczo spowodowały nieprzepuszczenie wtyczki
- niespójne prefiksy funkcji (zostało w niektórych miejscach [cci]ta_[/cci] po poprzednim autorze)
- niezmienienie prefiksów na własne przy częściach kodu zaczerpniętych z innych źródeł
- nieprefixowanie pospolitych zmiennych globalnych ([cci]$date[/cci], [cci]$now[/cci] – znów pozostałość po poprzednim)
- sugestię przerobienia wszystkiego na klasę, by nie było problemów z prefiksami
- zmianę sposobu sprawdzania wersji wordpressa ze zwykłego porównywania floatów na użycie version_compare()
Podkreślić muszę, że wszystko jest jasno (choć dla niektórych problemem może być to, że po angielsku) opisane wraz z potencjalnymi problemami, jakie taki kod może powodować. Tym razem nie widać zastosowania szablonu. Wręcz przeciwnie, odnoszę wrażenie, że ktoś analizował ręcznie ten kod i szukał niedociągnięć. Nie muszę przy tym chyba wspominać, że w mailu mam dokładnie podane, w których plikach i które funkcje lub zmienne mam poprawić.
Generalnie powyższą zmianę odbieram bardzo pozytywnie. Martwię się tylko możliwym wykluczaniem wtyczek oferujących za darmo tylko część funkcjonalności. Dla mnie zawsze siłą WordPressa było duże repozytorium wtyczek oraz ich centralna wyszukiwarka (lepsza czy gorsza, to temat na osobną dyskusję). Wyeliminowanie wtyczek premium z repo może się wyraźnie odbić na zawartości. Pozostaje tylko liczyć, że model wtyczka darmowa + osobna, hostowana u siebie wtyczka premium się sprawdzi.
Marcin napisał
To doskonała wiadomość! Bardzo mnie cieszy, że ktoś lub coś (do tego co wymieniłeś da się automat napisać). Czasem CHCĘ coś poprawić i wysłać diff’a do autora, ale po otwarciu pliku, powietrze i ochota uchodzi a macki opadają poniżej mułu. Co gorsza, natychmiast kasuję wtyczkę, zostając „na lodzie”. To naprawdę dobra wiadomość!